W 1994 r. r. Haiti, państwo położone na wyspie o tej samej nazwie znalazło się w stanie rozkładu. Groziło to destabilizacją w regionie. Zorganizowano Po bezkrwawym lądowaniu na wyspie jednostek sił wielonarodowych ? MNF. W Haiti państwo w zasadzie nie funkcjonowało. Panowała bezbrzeżna nędza, szerzyło się AIDS. Takie zjawiska oddziaływały na psychikę żołnierzy, którzy nagle znaleźli się w zupełnie obcym, szokującym świecie. Po miesiącu w elitarnej amerykańskiej 10. Dywizji Piechoty Górskiej w opisanych okolicznościach 8 żołnierzy popełniło samobójstwo. Amerykanie nazwali to miejsce ?Przeklętą Dziurą?. Wojsko musiało zająć się w Haiti zaprowadzaniem porządku, tworzeniem miejscowej administracji i policji. Do tych zadań skierowano kilkuset żandarmów wojskowych z Argentyny, Bangladeszu, Beninu, Boliwii, Izraela i sąsiednich państw karaibskich. Nie było w tym zespole żadnego państwa europejskiego. Stąd prezydent USA Bill Clinton zwrócił się do prezydenta RP Lecha Wałęsy z prośbą o skierowanie na wyspę oddziału wojskowego.
Wykonanie tego zadania powierzono oddziałowi GROM, który powstał w 1990 r. dzięki amerykańskiemu wsparciu finansowemu (prezydent USA Bill Clinton podpisał tajną dyrektywę o pomocy w utworzeniu takiej formacji i przeznaczył 100 mln dolarów na jej wyszkolenie i wyposażenie) i determinacji polityków: ministra Krzysztofa Kozłowskiego, Wojciecha Brochwicza od grudnia 1997 r. wiceministra spraw wewnętrznych, któremu podlegał GROM, czy Bartłomieja Sienkiewicza.
Przed wyjazdem polskich żołnierzy, do rejonu misji udała się delegacja oficerów MON i MSW celem dopracowania uregulowań prawnych dotyczących warunków służby żołnierzy oraz ustalenia szczegółów związanych z ich przyszłymi działaniami w Haiti. Grupą kierował płk Franciszek Gągor z Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych, w skład zespołu weszli płk Sławomir Petelicki, dowódca GROM-u oraz ppłk Jerzy Kasprzak z Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej.
Po 2 tygodniach od decyzji rządu RP komandosi GROM-u byli gotowi do wyjazdu. Do Haiti poleciało 51 żołnierzy GROM. Na okres tej operacji formacja w swojej istocie wojskowa, ale sformowana i wyszkolona w resorcie spaw wewnętrznych, została podporządkowana ministerstwu obrony narodowej.
W dniu 17 października 1994 r. na lotnisku Okęcie, nastąpiło oficjalne pożegnanie komandosów wylatujących rejsowym samolotem LOT-u. Wyraźnie wyczuwalny był brak zaufania ze strony ministerstwa obrony narodowej w stosunku do GROM. Dowódca jednostki podlegał formalnie płk. Kazimierzowi Giłejowi, który piastował jedyny raz utworzone stanowisko dyrektora, nie zaś dowódcy Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Pułkownik K. Giłej, doświadczony oficer, dowódca PKW w zakończonej spektakularnym sukcesem operacji UNTAG w Namibii (1989 ? 1990), szybko zorientował się że w żadnym wypadku nie należy wtrącać się do działań operacyjnych oddziału. Sam koncentrował się na współpracy z przedstawicielami wielonarodowej policji IPM, kierowanej przez doświadczonego komisarza Raymonda W. Kelly, szefa policji w Nowym Jorku.
Amerykańskie dowództwo operacji w Haiti oddelegowało do polskiego kontyngentu pięciu żołnierzy z sił specjalnych pod dowództwem kpt. Otisa McGregora.
Polscy komandosi od podstaw zorganizowali swoją bazę w miejscowości Mariani, siedliska przemytników i handlarzy bronią, położonej ok. 35 km od centrum stolicy. W starym hotelu, zamienianym na warowny obóz zakwaterowało pięćdziesięciu komandosów wraz z dowódcą płk Sławomirem Petelickim i księdzem kapelanem kpt. Andrzejem Jakubiakiem oraz przydzielonymi żołnierzami amerykańskimi z ?Zielonych Beretów?.
Polakom, jako jedynym ze składu kontyngentu sił międzynarodowych, powierzono wykonanie tak ważnej misji, zarezerwowanej dotąd wyłącznie dla amerykańskich formacji specjalnych. Był to ogromny dowód zaufania dla jednostki, której komandosi od kilku lat intensywnie współpracowali z amerykańskimi kolegami. Po raz pierwszy Polacy przystąpili do akcji w dniu 15 listopada 1994 r. Zakres ich działań obejmował ochronę wyznaczonych osób przybywających na wyspę, od momentu ich wylądowania na jednym z lotnisk do momentu opuszczenia kraju.
Wśród chronionych osobistości znaleźli się między innymi: sekretarz generalny ONZ Boutros Boutros-Ghali, doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego Anthony Lake, sekretarz obrony William Perry, dowódca sił lądowych USA generał Togo D. West, delegacje siedmiu szefów sztabów sił zbrojnych państw karaibskich, amerykańscy politycy i dowódcy wysokiego szczebla. Największe jednak wyzwanie dla polskich komandosów stanowiło zadanie ochrony specjalnego wysłannika ONZ do spraw Haiti, Lahtara Brahimi. Jego wizyta trwająca 12 dni, wymagała ochrony pełnionej przez 24 godziny na dobę. Spowodowane to było faktem, iż za jego głowę miejscowe podziemie przestępcze wyznaczyło nagrodę w wysokości 100 tysięcy dolarów amerykańskich, zwiększoną później do wysokości 150 tysięcy, co w warunkach haitańskich stanowiło niewyobrażalną wręcz sumę pieniędzy.
Nawet natura sprzysięgła się przeciwko odbudowie normalnego życia w tym kraju. Dnia 13 listopada w wyspę uderzył huragan ?Gordon?, zalewając ją ulewnymi deszczami, powodującymi zstępowanie lawin kamieni i błota. Stolica znalazła się pod wodą. Powódź zaskoczyła także kolumnę trzech samochodów GROM-u wracających z patrolu. W samochód płk S. Petelickiego uderzył potężny głaz, wgniatając je niemalże do środka. Polacy wyszli z tych wypadków bez szwanku, pomagając jeszcze zagrożonym Haitańczykom. Akcję ratunkową po huraganie organizował mjr Leszek Drewniak.
Planowana rotacja polskiego kontyngentu nie doszła do skutku, pomimo że w kraju przygotowano już oddział Żandarmerii Wojskowej. W międzyczasie zmieniła się koncepcja amerykańskiego dowództwa co do użycia i wykorzystania sił stabilizujących sytuację w Haiti.
Dnia 13 grudnia 1994 r. polscy żołnierze wrócili do domu.
Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych na ręce dowódcy polskiego oddziału przekazał specjalny medal pamiątkowy, płk S. Petelicki jako pierwszy cudzoziemiec otrzymał amerykańskie odznaczenie bojowe ?For Military Merit? (medal za dowodzenie na pierwszej linii), które odebrał jako wyróżnienie dla całej jednostki GROM.
Kpt. ks. Andrzej Jakubiak, dołączył do kontyngentu na krótko przed operacją. Miał za sobą 10 lat doświadczeń pracy misyjnej w ekstremalnych warunkach bytowania i nieobliczalnym klimacie Filipin. Swój pobyt na Haiti wspominał po latach jako ogromne wyzwanie. Opisywał komandosów GROM-u jako gorących patriotów, ludzi niezwykle prawych i jednocześnie najwyższej klasy profesjonalistów. Żołnierze byli niezwykle zdyscyplinowani, reprezentowali wysokie morale. Jak mówił: ?W tym gronie ?tak? znaczyło tak, ?nie? oznaczało zaś nie?.
Podobnego ducha koleżeństwa i odpowiedzialności nie doświadczył już nigdy, pomimo że służył jeszcze w wielu innych kontyngentach wojskowych. Sam oddział wojskowy przypominał raczej rodzinę, gdzie jedni wspomagali drugich. Nie przez przypadek dowódca płk S. Petelicki nosił wśród podwładnych przezwisko ?ojciec?.
Grzegorz Ciechanowski
Lista publikacji poruszajÄ…cych tematykÄ™ misji GROM na Haiti:
- Pokojowe misje Wojska Polskiego Bibliografia
Ministerstwo Obrony Narodowej Centralna Biblioteka Narodowa, Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ
Warszawa 2003 - Wojskowa Formacja Specjalna GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej 1990 – 2000
Hubert Królikowski
GdaÅ„sk 2001 - Polskie kontyngenty wojskowe w operacjach pokojowych 1990 – 1999
Grzegorz Ciechanowski
Toruń 2010 - Grom.pl
Jarosław Rybak
Warszawa 2004